czwartek, 19 kwietnia 2012

prokrastynacja


Obecnie wiele miejsca w poradnikach zdrowotnych poświęca się chorobom cywilizacyjnym takim jak cukrzyca, choroba wrzodowa, czy hemoroidy. I słusznie. Zapewne każdy z nas zetknął się kiedykolwiek z podobnymi schorzeniami lub przynajmniej zna kogoś, kto widział kiedyś kogoś, kto cierpiał bądź cierpi na takowe. Ale prawda jest taka, że tyle wiemy o naszych dolegliwościach, ile mówi się o nich w środkach masowego przekazu lub dowiemy się od naszego zmęczonego lekarza sypiącego z rękawa niezmiennymi przez dekady odstępstwami od pełni zdrowia. Czy ktoś z Was usłyszał kiedyś, że cierpi na prokrastynację? Jeśli nie, to nie ma w tym niczego dziwnego, skoro nawet wszystkowiedzący wujek Google podczas pisania tego tekstu bezceremonialnie podkreśla ten wyraz sugerując błąd językowy. Czym zatem jest prokrastynacja? Według internetowych źródeł przypadłość ta polega na patologicznym wręcz odwlekaniu czynności, na których prokrastynator powinien się skupić w danej chwili, na rzecz zajęć bardziej przyjemnych lub mniej kłopotliwych. Ludzie „wyposażeni” w zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD – przyp. ja) po zbyt powierzchownym zaznajomieniu się z tematem mogliby mylnie nazwać tę uciążliwą chorobę lenistwem bądź też, co gorsza, brakiem ambicji. Zapowiadam wszem i wobec, że przeciwko tak płytkiemu spojrzeniu na współczesne problemy znakomitej części mieszkańców trzeciej planety od Słońca, będę stanowczo oponował. Mam prawo – jestem przewlekle chory.